Z kolei trzecia książka Renaty jest doprecyzowaniem pierwszej, z dodatkiem jej — jak to sama mówi — amatorszczyzny w dziedzinie literatury i jeszcze pewnych faktów oraz wniosków, ale nie jest fuzją 1-szej i 2-giej.

Pewnie nie każdy rozumie w jakim znaczeniu użyłam w tytule pojęcia, właściwie tylko sformułowania, „światopogląd lastryko”. Chodzi o rzeczywistość absurdalnego niszczenia czegoś (co jest nie tylko wartościowe, ale też bezcenne) po to, żeby zrobić coś, co jest też dobre i to obiektywnie, ale nie do przyjęcia w sytuacji tego wcześniejszego zniszczenia. Lastryko jako znak ubóstwa materialnego jest bez zarzutu, tego nie trzeba wyjaśniać, bo to akurat jest dla wszystkich oczywiste. Jednak tłuc piękne bryły prawdziwego marmuru po to, żeby zrobić lastryko...?! To mam w tytule tej książki na myśli.

W jakimś czegoś końcu, po następnych kilku latach, nieoczekiwanie pojawia się świt z pytaniem: O co tu chodzi? Ale nie jest to trudne, żeby odpowiedzieć po takim czasie. Można nawet konkretnie: ludzie czasem w coś wdepują, gdyż nie wiedzą, że mają uważać, a potem niełatwo się wydostać, ale naprawdę można.

Okładka książki - foto